Strefa komfortu. Każdy ją ma. Do pewnego momentu zabiegamy o nią, staramy się pokonać kolejne przeszkody i jak tylko złapiemy oddech na miłym poczuciu bezpieczeństwa zatrzymujemy się. Łatwiej jest osiągnąć swoją strefę komfortu niż ją opuścić. Wiele razy decydowałam się na przekroczenie jej granic. Czasem podejmowałam decyzję sama, czasem ktoś wprowadzał element niepokoju, który sprawiał, że szukałam nowych rozwiązań. Zawsze katalizatorem zmian była ciekawość. Jak tylko poczułam się pewnie w projektowaniu nowoczesnych wnętrz, pojawiła się okazja wykonania projektu z elementami art deco, potem przez wiele lat projektowałam klasyczne mieszkania i rezydencje.

Miałam niezwykłą okazję połączenia swoich doświadczeń w tworzeniu wnętrz klasycznych z nowoczesną aranżacją. Ta stylistyka otworzyła przede mną wiele ciekawych realizacji. Znów poczułam się bezpiecznie i zauważyłam, że powtarzam sprawdzone rozwiązania. Postanowiłam odejść od beżo-szarości i zaryzykowałam użycie mocnych kolorów, zamieniłam białe elementy stałego wyposażenia na czarne, stosowałam lustra w nieoczywistych miejscach, odważyłam się na złote sufity i wzorzyste dywany. Niewielkie zmiany, które wymagały odwagi wyjścia poza sprawdzone schematy i pozwoliły mi poszerzyć zakres moich doświadczeń. Każdy projekt jest nowym wyzwaniem, ale najwięcej satysfakcji przynosi ten, który zmusza do przekroczenia swoich przyzwyczajeń i przewidywalnych rozwiązań. Bo to on właśnie otwiera nowe możliwości, przynajmniej dopóki nie stanie się naszą strefą komfortu.

Obejrzałam kaplicę w Ronchamp i spełniłam swoje studenckie marzenie. Nigdy nie było mi po drodze, więc w końcu uznałam, że wakacyjny urlop …

Kiedy pracuję nad projektem, od razu widzę miejsca idealne na rzeźbę lub obraz. Pielęgnuję je do samego końca, planując oświetlenie, dobierając elementy …

To była szczera sympatia od pierwszego spotkania. Popłynęła energia i wiedziałam, że chcę pracować z Panią, która jeszcze nie wiedziała czego szuka, …