Spędziłam w tym domu piękne, greckie wakacje. Pierwszy raz zobaczyłam go w maju, kiedy był skończony, ale jeszcze nie urządzony, w czerwcu spałam w nowym łóżku, w sierpniu ustawiałam meble, wieszałam obrazy i z ciekawością przyglądałam się, jak genialna, skończona forma domu przyjmuje to co do niej wybrałam. Dom Oliviera Dweka – belgijskiego architekta – jest jak rzeźba perfekcyjnie wpisująca się w otoczenie i perfekcyjna sama w sobie. Spotkanie kultury z naturą. Pamiętam moment, kiedy otworzyła się brama i zobaczyłam go po raz pierwszy. Biały, przeszklony, minimalistyczny budynek był jak okno na świat. Kadrował widoki, wciągał przestrzeń do środka, jednocześnie pozostając w harmonii z otoczeniem. Wchodząc na teren posesji, zbliżając się do budynku czułam jakbym była częścią tej doskonałej formy i to wrażenie wzbudzało emocje i przynosiło spokój jednocześnie. Tym bardziej niezwykłym doświadczeniem była możliwość zaaranżowania przestrzeni w jego wnętrzu. Z pokorą dobierałam wyposażenie nie zauważalne, nie krzyczące swoją formą, skromnie ustawione pod ścianami. Pragnęłam zachować tę czystość, którą miała willa, kiedy zobaczyłam ją po raz pierwszy. I nie zakłócić jej wewnętrznego spokoju Zdjęcia Piotr Możdżeń Aranżacja wnętrz i stylizacja Joanna Majewska Homestory Architektura Olivier Dwek
Obejrzałam kaplicę w Ronchamp i spełniłam swoje studenckie marzenie. Nigdy nie było mi po drodze, więc w końcu uznałam, że wakacyjny urlop …
Kiedy pracuję nad projektem, od razu widzę miejsca idealne na rzeźbę lub obraz. Pielęgnuję je do samego końca, planując oświetlenie, dobierając elementy …
Strefa komfortu. Każdy ją ma. Do pewnego momentu zabiegamy o nią, staramy się pokonać kolejne przeszkody i jak tylko złapiemy oddech na …